Czy to już koniec sztafety pokoleń na rynku pracy?

Czy po pokoleniu Z mamy jeszcze na kogo czekać? Czy pokolenie Z kończy sztafetę pokoleń na rynku pracy, a wszystkie przyszłe generacje będą jedynie przypiskami do niego i jego modyfikacjami? Czy też należy raczej oczekiwać, że pojawią się pokolenia z własną, różną od Z specyfiką? Jakie prognozy analitycy rynku pracy stawiają w związku z tymi, którzy wejdą na ten rynek dopiero za kilka-kilkanaście lat?

Scenariuszy jest kilka: Generacja Alpha, Generacja Analogowa (Pokolenie A) oraz Pokolenia-Klony (Generacja Z’, Z”, Z’’’ itd.). Rozpatrzmy pokrótce każdy z nich.

Generacja Alpha

Jako autora tego pojęcia najczęściej wymienia się futurystę i demografa, rzecznika TEDx, Marka McCrindle’a. Niekiedy Generację Alpha określa się mianem New-Gen, widząc w niej zupełnie nowe, inne pokolenie, które odciśnie własne piętno na rynku pracy. Według Crindle’a reprezentantem Generacji Alpha jest każdy człowiek urodzony w gospodarce wysokorozwiniętej po 2010 roku. To pokolenie technofilów. Są oni nie tyle nawet miłośnikami nowych technologii, co ludźmi, którzy nie potrafią bez nich żyć. To pokolenie wychowane w większym stopniu przez iPady niż rodziców, dorastające już przede wszystkim w świecie zdigitalizowanym. Żyje ciągle online, a wiedzę i umiejętności wchłania w większości z internetu, nie ze szkoły. McCrindle uważa, że ta generacja okaże się najbardziej rewolucyjnym pokoleniem, z jakim mieliśmy dotąd do czynienia. Ma ona całkowicie przeobrazić rynek pracy w nadchodzących latach.

Generacja Analogowa (Pokolenie A)

To prognoza dokładnie odwrotna od tej, jaką wystawia McCrindle. Ma ona bardziej technofobiczny charakter i wiąże się z przekonaniem, że nasycenie gospodarki nowymi technologiami oraz zawodami związanymi ze światem cyfrowym osiągnie już taki poziom, że nastąpi jej przesycenie, wskutek czego „wrócimy do korzeni” i znowu w cenie będą „zawody analogowe”. Tak powstanie „Pokolenie A (Analogowych)”, które przerażone tym, co zdziałaliśmy, wycofa się do innego życia. Wedle tej wizji nie chodzi oczywiście o powrót do czasów sprzed internetowej rewolucji, lecz o znalezienie równowagi między wirtualnym a realnym światem. Nowe technologie po prostu same zjedzą się od środka. Rynek zachłyśnie się wszystkim co cyfrowe, pokutując w ten sposób za brak docenienia umiejętności „analogowych”, czyli tych, które jeszcze przecież niedawno nazywaliśmy interpersonalnymi. W takich realiach na scenę ma wkroczyć Pokolenie A (Analogowych), generacja balansująca między nowymi technologiami, a tradycyjnymi, „analogowymi” metodami pracy.

Co ciekawe za jednego z twórców określenia „Generacja A” uznaje się również… Kurta Vonneguta. Ten znakomity amerykański pisarz podczas wykładu udzielonego w maju 1994 roku na Syracuse University powiedział do zgromadzonych tam studentów („pokolenia X”) w swoim zadziornym stylu:

– A teraz wy, młodzi głupcy, mielibyście żądać jakiegoś nowego imienia dla waszego pokolenia? Pewnie nie, pewnie zależy wam tylko na pracy, prawda? A jednak media wyrządziły nam wielką przysługę i nazwały was „Generacją X”. Od końca alfabetu dzielą was tylko dwie litery. Lecz ja niniejszym ogłaszam was „Generacją” A, samym początkiem serii zdumiewających wzlotów i upadków, jakie dawno temu zapoczątkowali Adam i Ewa.

Pokolenia-Klony – czyli zapętlone pokolenie Z

Występujące w różnych inwariantach, w zależności od stopnia technologicznego zaawansowania rynku IT. W tym przypadku dominuje teza, że historia rynku pracy właściwie się skończyła, a jej ostatnim akordem są zawody związane z branżą IT. Rynek pracy jest nienasycony nowymi technologiami, w związku z czym popyt na pracowników posiadających wyspecjalizowane kwalifikacje w tym obszarze będzie rósł. Dojdzie do powstania nowych zawodów, które będą jednak jedynie modyfikacjami tych, które znamy już obecnie. Ponieważ jednak już teraz rynek IT rozrasta się wielokierunkowo – w przyszłości dojdzie do jeszcze większej fragmentaryzacji i wykształcenia się odrębnych dziedzin tele-techno-nauki. Oznacza to, że tylko w obrębie tego samego pokolenia pojawić się może kilka „pokoleń”.

To właśnie pokolenia-klony, czyli kontynuacje „zetek”, zafiksowane na punkcie świata zdigitalizowanego i zorientowane przede wszystkim na zdobywanie umiejętności określanych jako cyfrowe, które będą multiplikowały się w zawrotnym tempie, specjalizując się w wąskich dziedzinach rynku pracy. Zważywszy na fakt, że nie będziemy mieli do czynienia z jakąś zmianą jakościową trudno jednak nazwać te pokolenia odrębną generacją (stąd oznaczenia: Z’, Z’’, Z’’’ itd.), ponieważ różnice między nimi występujące będą w zasadzie kosmetyczne.

Należy pamiętać, że wszystkie powyższe pokolenia to oczywiście „typy idealne”. Nie każdy osobnik urodzony po czy przed określoną datą automatycznie kwalifikuje się do któregoś z pokoleń X, Y, Z, Z’, Alpha czy Analogowych. Już dziś niektóre iksy (pokolenia urodzone i dorastające przed technologicznym boomem) na dobrą sprawę są zetkami. Robert Downey Junior urodził się w latach ’60, a przecież nie przeszkodziło mu to zagrać technologicznego geniusza, Tony’ego Starka, Iron-Mana. To iks, który wyprzedził zetki.

Wszelkie prognozy dotyczące przyszłości przypominają jednak trochę wróżenie ze szklanej kuli. Nie posiadamy przecież jeszcze wystarczającej liczby twardych faktów ani wskaźników pozwalających wyciągnąć jakieś ogólne wnioski, bowiem pokolenia, mają przecież wejść na rynek pracy dopiero za kilka-kilkanaście lat. Dlatego trzeba otwarcie przyznać, że jest to pewien futuryzm. Ponieważ jednak żyjemy w czasach szalonego pędu technologicznego, a jedne pokolenia następują po drugich i wypierają je w niespotykanym dotąd tempie, należałoby się zatem spodziewać dalszej radykalizacji tej gonitwy aniżeli jej wygaszenia.

Może najbezpieczniej byłoby mówić o „Generacji ?”. Pod tym znakiem zapytania mogłoby kryć się dosłownie wszystko: od wzmocnienia rynku pracy po jego całkowitą transformację. Przede wszystkim zaś może kryć się pod nim to, co przerośnie nasze najśmielsze wyobrażenia, coś, co wykracza ponad znane nam schematy, czego dzisiaj nie da się jeszcze pomyśleć ani wyrazić.

Dlatego nie wydaje się, aby wyliczanka pokoleń kończyła się definitywnie właśnie na „zetkach”. Generacja Alpha, Generacja Analogowa, Pokolenia-Klony… Czy jednak na ten moment to już wszystko? Może lepiej zamiast licytować się w kolejnych literach alfabetu i nadawać je następującym po sobie pokoleniom – należałoby raczej skupić się na kwestiach praktycznych, które ta sztafeta pokoleniowa ze sobą przynosi?

W jaki sposób zdołamy dopasować do siebie w swojej firmie tak różne pokolenia, osobowości, postawy, stosunek do pracy, system wartości? Jakie stanowiska im przydzielimy, tak aby iksy, igreki, zetki i alphy – pracowały w sposób zoptymalizowany i aby pracownicy byli zadowoleni ze zharmonizowania ich umiejętności z obowiązkami, metodami zarządzania i motywowania? Jak zbierać będziemy informacje zwrotne od pracowników i jak będziemy dbać o to, aby się nie wypalili na swoich stanowiskach? Pogodzenie ze sobą tak różnych pokoleń w jednym miejscu pracy może okazać się nie lada wyzwaniem.

Patrząc z tej perspektywy widać, że liczba zmiennych, które trzeba wziąć pod uwagę przy realizacji polityki personalnej jest ogromna. Dopiero ich dokładna analiza pozwala ocenić efektywność pracownika, poziom dopasowania jego kompetencji do stanowiska i w konsekwencji zaplanować działania rozwojowe. Na szczęście z pomocą przychodzą systemy IT wspierające zarządzanie zasobami ludzkimi, gromadzące i analizujące ogromne zbiory danych. Dzięki nim sztafeta pokoleniowa może biec, nie zwalniając tempa i nie obawiając się, że przekazywana z rąk do rąk pałeczka gdzieś po drodze wypadnie.

(MKO)

Powiązane artykuły