Nowy zakład firmy Sotech prawie gotowy

Nowa siedziba firmy Sotech w Bielawie jest już prawie na finale. To inwestycja warta 5 mln zł. Do końca roku produkcja powinna już przenieść się do nowej hali.

Firma Sotech funkcjonuje w Bielawie od 2002 roku. Obecnie zatrudnia 70 osób. Specjalizuje się w projektowaniu i budowie maszyn oraz urządzeń i w obróbce skrawaniem CNC. Produkuje głównie na potrzeby branży motoryzacyjnej, m.in. dla Faurecji czy Metzelera – głównie przyrządy, stanowiska montażowe i części zamienne, ale też AGD – dla Elektroluxa, czy branży medycznej – produkuje specjalne uchwyty do defibrylatorów. Nie ma jednej specjalizacji, to biznes stojący na kilku nogach, przez co, jak twierdzi jego właściciel, stabilny.

Powierzchnia użytkowa nowej hali to 2500 m2. Oprócz części produkcyjnej, jest też przestrzeń biurowa. W sumie po rozbudowie Sotech będzie funkcjonował na 3800 m2.

Planujemy ruszyć z pracą w nowej hali najpóźniej w styczniu. Przeniesiemy tu produkcję, montaż i magazyn. Początkowo wykorzystamy część powierzchni. Będziemy przede wszystkim kontynuować dotychczasowe działania, więc nie będzie spektakularnego wzrostu zatrudnienia, najwyżej o kilka osób. Potrzebujemy obecnie konstruktorów i operatorów maszyn CNC – mówi prezes Sotechu Marek Rabus.

Nie wyklucza jednak dalszego wzrostu zatrudnienia. To będzie jednak zależało od portfela zamówień. Jak ich liczba wzrośnie, to z pewnością firma będzie musiała uruchomić kolejne linie produkcyjne, a tym samym zwiększyć zatrudnienie. Marek Rabus to człowiek, który przez kilka lat pracował jako inżynier konstruktor w Niemczech. Stworzone przez niego systemy do pomiaru czasu pracowników do dziś są sprzedawane. Po kilkunastu latach prowadzenia firmy w Niemczech postanowił zainwestować w Polsce. Przypadkiem trafił do Dzierżoniowa, gdzie nawiązał współpracę z firmą Diora, potem Diotechem, a od 12 lat prowadzi działalność w Bielawie.

Tu w Polsce działalność jest ciekawsza, cieszę się że zainwestowałem właśnie tu. Nie mam powodów do narzekań, nie odczuliśmy większych skutków kryzysu, rok do roku poprawiamy wyniki – mówi Marek Rabus.

Jedyny problem, jaki widzi, to brak naprawdę wykwalifikowanych pracowników z jego branży, czyli fachowców do obróbki metali, projektantów, konstruktorów.

(ANAG)

Powiązane artykuły