Suhorovsky Design: od Calibry do Lamborghini

W małej miejscowości Głuszyca, leżącej niedaleko Wałbrzycha, codziennie modyfikuje się ultraszybkie i luksusowe samochody. Dzieła Suhorovsky Design trafiają do klientów z całego świata. Ekspozycję marki będzie można obejrzeć w czasie gali finałowej Dolnośląskiego Plebiscytu Gospodarczego „Gwiazdy Biznesu”.

Z  założycielem i prezesem Suhorovsky Design, Sławomirem Suchorowskim rozmawiamy  m.in. o tym, jak młodzieńcza pasja, a także determinacja i konsekwencja całego zespołu, przeobrażają się w poważny biznes. Główny konstruktor i projektant zdradza też ambitne plany związane z budowaniem silnej marki, która ma być kojarzona na całym globie.

Od czego się zaczęło? Skąd pomysł na firmę tuningową?

Pomysł na firmę wziął się po prostu z pasji. Rozumie to ten, kto ma wizję przeobrażania „zwykłych” samochodów w dzieła sztuki,  które ich właścicielom oferują niepowtarzalne przeżycia i dają możliwość wyróżnienia się. Początki firmy sięgają schyłku lat 90-tych. Wówczas nasz zespół składał się z trzech osób, a pierwsze zderzaki produkowaliśmy w małym garażu. Wszystko wykonywaliśmy samodzielnie – od początku do końca. Pomysły rodziły się w głowie, a wdrażane w życie były już na samochodzie, często metodą prób i błędów. Teraz produkcja wygląda już zupełnie inaczej i niekiedy z uśmiechem wspominamy dawne czasy.

Kim byli pierwsi odbiorcy?

Pierwsi odbiorcy naszych pakietów pochodzili z krajów skandynawskich. Drudzy w kolejce byli Niemcy. Generalnie były to firmy tuningowe o wieloletniej tradycji i stanowiły one przez długi czas trzon naszej sprzedaży.

Skąd teraz są Wasi klienci? Jakie rynki są dla Was priorytetowe?

Z całego świata. Tak naprawdę nie ma rynku, na którym by nam nie zależało. Na pewno chcielibyśmy stać się bardziej rozpoznawalni w Stanach Zjednoczonych oraz Emiratach.

Kiedy nastąpił faktyczny przełom w działalności Pana firmy?

Sukces projektu Lamborgini Gallardo dał impuls do rozbudowy i intensywnego rozwoju firmy. Istotny była dla nas rok 2014, postawił nowe wyzwania i zdefiniował nową wizję firmy. Przełom nastąpił w momencie zamknięcia starej linii produkcyjnej, gdzie tworzone były bodykity do aut mniej luksusowych, starszych. Posiadaliśmy w swojej ofercie praktycznie wszystko: Golfy, Civiki, CRXy, Calibry i inne popularne auta, które chętnie były poddawane tuningowi optycznemu.

W tym czasie została zaprojektowana oraz wdrożona nowa linia produktów do aut luksusowych: Lamborghini, Porsche, Mercedes, Lexus. W kwestii zleceń – każdy nowy projekt jest dla nas dużym wyzwaniem. W każdym samochodzie staramy się oddawać ducha marki, ale podążając szlakiem wyznaczonym przez stylistów danego modelu, idziemy o krok dalej – tworząc unikatowy bodykit.

Jak duży jest zespół, który pracuje nad wcieleniem w życie Pana wizji?

Firma obecnie zatrudnia kilkunastu pracowników. Są to osoby przede wszystkim z pasją, zacięciem motoryzacyjnym. Praktycznie wszyscy posiadają jakieś doświadczenie z branży motoryzacyjnej bądź przemysłowej, dzięki czemu pracuje się efektywniej i po prostu „łatwiej” . Wszystko odbywa się w naszej firmie – od projektowania, poprzez prototypowanie, modelowanie, konstrukcję form produkcyjnych oraz produkcję, pakowanie i wysyłkę. Jedyną rzeczą, którą zlecamy na zewnątrz jest transport, chociaż też nie zawsze.

Jaka jest rozpiętość cenowa takiego zestawu bodykit. Ile kosztuje montaż?

Ceny bodykitów oraz montażu są tak naprawdę bardzo ruchome. Wszystko zależy od tego, jakie dodatki mają zostać zaaplikowane na samochód, z jakiego materiału i w jakiej technologii mają zostać wykonane poszczególne rzeczy. Cena podstawowego bodykitu zaczyna się od kilku tysięcy euro. Montaż to tak naprawdę temat rzeka. Niekiedy sam lakier potrafi kosztować nawet paręnaście tysięcy złotych. Wszystko zależy od tego, jaką wizję na samochód ma klient oraz ile gotów jest wydać, by osiągnąć zamierzony przez siebie cel.

Ile trzeba mieć pieniędzy i jaki samochód, żeby zamówić u Was przeróbkę szytą na miarę?

Na pewno musi to być auto nie starsze niż ok. 10 lat. Nasza oferta skierowana jest przede wszystkim do właścicieli Mercedesów (CL215, CL216, C204, S221, SL R230 itd.), Porsche (Cayenne 955, 957), Lamborghini (Gallardo 5.0, LP-560). W swojej ofercie mamy także pojedyncze marki: VW Touareg MK1, Jaguar XKR.

Sprzedajemy oraz montujemy tylko to, co mamy aktualnie w ofercie. W przypadku tworzenia nowego projektu, sami wybieramy sobie auto, na które chcemy stworzyć pakiet stylizacyjny, a dopiero w późniejszym czasie szukamy właściciela takiego pojazdu, który byłby zainteresowany przeróbką.

Jak wygląda proces aplikowania bodykitów dla oferowanych przez Was modeli. Klient dostarcza do Was samochód czy wysyłacie do niego gotowe części w zestawie?

Bywa różnie, a jest to uzależnione od oczekiwań klientów. Jednak zdecydowaną większość stanowi dla nas eksport. Aktualnie skupiamy się przede wszystkim na wdrażaniu nowych projektów, więc czas na montaże jest znacznie uszczuplony.

Gdzie można obejrzeć Wasze samochody?

Niestety, na dzień dzisiejszy nie posiadamy jeszcze własnego showroomu, ale poważnie przymierzamy się do tego. Nasze auta można spotkać m.in. na targach motoryzacyjnych, zlotach, wystawach. Staramy się także wspierać różne inicjatywy, takie jak na przykład akcje charytatywne. Wystawiamy się też promocyjnie u zaprzyjaźnionych firm, współpracujących z nami.

Jak będą wyglądać kolejne lata dla Suhorovsky Design? W którym kierunku będzie zmierzać firma? 

Kolejne lata to przede wszystkim budowanie silnej marki, która będzie kojarzona na całym globie. Planujemy tworzyć pakiety do coraz nowszych, bardziej luksusowych aut. Nie rozważamy poszerzenia działalności o tuning mechaniczny – jesteśmy studiem projektowym z własną linią produkcyjną i tego zamierzamy się trzymać. Jeśli coś jest do wszystkiego, to przeważnie jest do niczego. Specjalizujemy się w produkcji pakietów stylizacyjnych i tego konsekwentnie zamierzamy się trzymać.

Nie oznacza to jednak, że zamykamy się na inne gałęzie przemysłu motoryzacyjnego. Współpracujemy z firmami, które zajmują się np. wrappingiem, czyli oklejaniem samochodów, interiorem – tapicerkami szytymi „na miarę” oraz  tuningiem optycznym, sprzedażą felg i car detailingiem. Tego typu kontakty są niezbędne, ponieważ często klient chciałby wykonać komplementarną usługę w jak najkrótszym czasie. Dzięki takim kontaktom jesteśmy w stanie uszczęśliwić klienta oraz zaproponować dodatkowe rabaty na tego typu usługi w zaprzyjaźnionych firmach.

A mówi się, że rynek tuningowy w Polsce jest raczej niewielki, a nawet w ostatnich latach powoli umiera. Czy faktycznie tak jest?

Nie zgodzę się z tym stwierdzeniem. Rynek tuningowy w Polsce rozkwita. Może i „porobionych” aut jest nieco mniej niż kiedyś, za to rekompensuje to poziom budowanych obecnie samochodów. Zarówno pod względem performance’u jak i wyglądu. Wystarczy popatrzeć jakie auta z Polski przyjeżdżają na duże imprezy, jak choćby Kraków Moto Show, RaceISM czy  Wojnę Północ-Południe. Polacy przesiadają się do lepszych samochodów, wkładają do nich konkretne felgi oraz inwestują naprawdę grube pieniądze w bodykity, zawieszenia i tuning mechaniczny.

Dziękuję za rozmowę.

Iwona Petryla

fot. użyczone przez Suhorovsky Design

Powiązane artykuły