fot. ryjbuk |Przebrane za zakonnice kelnerki – kontrowersyjny bar Ogórek można odwiedzić na wrocławskim Rynku

Jedno jest pewne, sukces medialny odnieśli. O wrocławskim barze „Ogórek” mówi się w całej Polsce

Dlaczego? Nie ma tam niecodziennego menu, wyśmienitych potraw ani niecodziennych wydarzeń kulturalnych. Za barem stanęły po prostu dziewczyny przebrane za zakonnice w spódniczkach mini. Kelnerki mają na głowach zakonne welony a niżej kuse spódniczki. Nie wiadomo, czy to prowokacja, czy żart, a może po prostu jak się okazuje, udana akcja marketingowa.

Bar usadowił się na wrocławskim Rynku. Złośliwi mówią, że we właściwym miejscu – pomiędzy klubem go go a fast fodem. Lokal jest malutki. Zmieści się w nim zaledwie kilkunastu klientów. Menu zgodnie z nazwą serwuje potrawy i napoje z ogórków. Możemy więc wypić np. ogórkową latte, piwo z syropem ogórkowym lub drinki z wódką o smaku świeżego ogórka, np. sex on the ogórek albo koktajl mleczny z ogórka. Do zjedzenia są ogórki w każdej postaci, np. w szaszłykach. Co to ma wspólnego z zakonnicami? Chyba niewiele.

– Chodzi nam o odrobinę kontrowersji i pikanterii. Żeby przyciągnąć klientów, trzeba się wyróżniać. I to działa – powiedziała Gazecie Wrocławskiej Katarzyna Augustyn, menedżerka pubu.

Pewno dlatego w karcie znajdziemy naciągane nazwy drinków Dzika Katechetka czy Wściekły Kapłan.Zresztą do strojów zakonnic nie są tu bardzo przywiązani. Menedżerka lokalu już zapowiada, że zimą kelnerki być może przeobrażą się w Marline Monroe. Z wielkiej sztuki na ścianach mamy jeszcze Damę z łasiczką (bez łasiczki a z ogórkiem).

O pubie mówi cała Polska. Jedni się śmieją, inni są oburzeni. Czy się opłacało, pewno okaże się w bilansie rocznym? Plusem sytuacji jest to, że rozpoczęła ona po raz kolejny dyskusję nad kondycją wrocławskiego Rynku, który zdaniem coraz większej ilości osób zaczyna przypominać jarmarczny kiermasz. (Pa)