Eksperyment wyborczy

Nawet gdyby wybory w Polsce były obowiązkowe, a na scenie politycznej pojawiłyby się nowe ugrupowania polityczne, Prawo i Sprawiedliwość zachowa pozycję lidera. Dopiero zjednoczony front wszystkich partii opozycyjnych byłby w stanie realnie zagrozić partii rządzącej.

W tym eksperymentalnym badaniu poproszono Polaków, aby wyobrazili sobie, że w Polsce głosowanie w wyborach parlamentarnych jest obowiązkowe i każda osoba, która ukończyła 18 lat musi wziąć udział w głosowaniu albo zapłacić wysoką karę finansową. Zapytano ich, na którą partię polityczną oddaliby wtedy swój głos, uzupełniając możliwość wyboru o hipotetyczne nowe partie lewicowe, prawicowe i centrowe.

Wart odnotowania jest fakt, że 18% głosów zostałoby w sumie oddanych na partie, które nie przekroczyłyby 5% progu wyborczego, a tym samym nie znalazłyby się w sejmie. Wśród nich są hipoteczne nowe partie: lewicowa (4%) i prawicowa (3%).

Nieco lepiej wygląda sytuacja, gdyby ze Zjednoczoną Prawicą zawalczyła Koalicja Obywatelska, czyli Platforma Obywatelska z Nowoczesną (badanie przeprowadzono przed deklaracją Barbary Nowackiej o przystąpieniu do KO) oraz Zjednoczona Lewica wraz z Robertem Biedroniem. Zjednoczona Prawica uzyskałaby wtedy 25% poparcia, Koalicja Obywatelska 19%, zaś zjednoczony obóz lewicowy tyle samo, co Kukiz’15, czyli 10%.

Dopiero w scenariuszu, gdyby w obowiązkowych wyborach istniała możliwość oddania głosu na wspólny front opozycyjny składający się z PO, Nowoczesnej, PSL, nowego ugrupowania Roberta Biedronia, SLD oraz wszystkich innych partii i ruchów lewicowych, szanse na pozbawienie władzy PiS stałyby się realne. Taki zjednoczony opozycyjny front zrównałby się ze Zjednoczoną Prawicą z wynikiem na poziomie 27% poparcia. Mniejszy wybór sprawiłby jednak, że ilość głosów nieważnych zwiększyłaby się z 23% do 33%.

Na podstawie wyników obecnego badania nadal są aktualne zeszłoroczne rekomendacje dla partii opozycyjnych. Mianowicie – jeśli rzeczywiście zależy im na pozbawieniu władzy PiS, to powinny się jednoczyć i działać na rzecz zwiększenia zaangażowania obywatelskiego i frekwencji wyborczej. Niestety po roku można odnieść wrażenie, że walka o przywództwo i władzę przysłania liderom opozycyjnym ten rzekomo główny cel ich działań – komentuje dr Tomasz Baran z Wydziału Psychologii z Uniwersytetu Warszawskiego.

Ponad połowa badanych (51%) nie jest w stanie określić, do których poglądów politycznych jest im najbliżej. 23% wskazuje na poglądy prawicowe, 18% na lewicowe, a jedynie 8% na centrowe. Wśród sympatyków PiS przeważają osoby o poglądach prawicowych (51%), ale już wśród sympatyków Platformy Obywatelskiej jest większe zróżnicowanie, ponieważ 26% ma poglądy lewicowe, 18% – centrowe, a 14% – prawicowe.

W tym eksperymentalnym badaniu poproszono osoby, które oddałyby nieważny głos, o wskazanie przyczyn takiej decyzji. Najwięcej osób odpowiedziało, że nie wierzy politykom (44%) oraz że nie ma na kogo zagłosować (30%). O 12 punktów procentowych w stosunku do analogicznego badania sprzed roku zmniejszyła się liczba badanych, którzy odpowiedzieli, że kłótnie i spory polityków zniechęcają ich do głosowania (23%). O 9 punktów procentowych zwiększyła się natomiast liczba badanych uważających, że ich głos nie ma znaczenia (16%).

Badanie pokazuje, że opieranie komunikacji polityków na podziale lewica – prawica jest drugorzędne. Dużo ważniejsze są konkretne propozycje programowe, z którymi Polacy mogliby się utożsamiać. Dobre propozycje skierowane do odpowiednich grup społecznych, w tym do tych osób, które nie są zdecydowane głosować, mogłyby skuteczniej poszerzyć grono sympatyków danego ugrupowania i zachęcić do udziału w wyborach – mówi Alicja Defratyka.

Wśród osób, które oddałyby nieważny głos przeważają kobiety (54%), osoby powyżej 55 roku życia (32% i wzrost o 16 pp) i osoby mieszkające na wsi (46%).

AnKm

Powiązane artykuły