Kobieca „Gra o biznes”. Wywiad z Izą Makosz

Iza Makosz, znana businesswoman i właścicielka sieci Time for Wax, jest autorką przewodnika dla przedsiębiorczych kobiet „Gra o biznes”. Z wykształcenia prawnik, z zamiłowania przedsiębiorca, po 10 latach spędzonych w korporacji zdecydowała się założyć własną firmę w oparciu o innowacyjny pomysł i realizować marzenia. Jako spełniona kobieta sukcesu i wspaniała mama, jest mentorką dla wielu pań, które uwierzyły, że chcieć to móc i dzięki jej radom osiągnęły satysfakcję z życia zawodowego i prywatnego.

Pełna niezwykłej energii i pasji do dzielenia się wiedzą stworzyła internetową telewizję dla przedsiębiorczych kobiet Time for Business TV, gdzie inspiruje Polki w walce o realizację planów związanych z otwarciem własnej firmy. Prezentując prawdziwe historie, swoje sukcesy i porażki, uczy panie w bardzo nietypowy sposób. Marketing w jej wykonaniu to połączenie wiedzy, gruntownych badań rynku, kobiecej intuicji i humoru, którym zaraża wszystkich wokół. Nie daje gotowych odpowiedzi, pokazuje gdzie ich poszukiwać.
IF

Fot. użyczone | Iza Makosz

Jest Pani właścicielką sieci Time for Wax, która po podboju Warszawy i Trójmiasta, gdzie usługi cieszą się dużym powodzeniem, otworzyła we wrześniu pierwszy salon we Wrocławiu. Dlaczego założyła Pani własną firmę?

Przyszedł taki moment w moim życiu, że jak każda kobieta musiałam zdecydować czy mając dwoje małych dzieci i etat w korporacji codzienne dojazdy do pracy, obowiązki zawodowe i domowe pozwolą mi spełniać się jako matka. Tu nawet nie chodzi o to, żeby mieć więcej czasu, bo przy własnym biznesie, jak pokazuje życie, to nierealne, ale o posiadanie większej swobody w organizowaniu dnia. Korporacja była dla mnie etapem, który wspominam jako czas zbierania doświadczeń, ale nastał po niej czas na zmiany. Często mówię, że odważne decyzje to jedna z cech osób przedsiębiorczych. Zdecydowałam wtedy, że robię coś dla siebie i dla mojej rodziny – odchodzę z korporacji i zakładam własny biznes. Ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Czy po ukończeniu prawa nie byłoby łatwiej zostać adwokatem lub sędzią?

Nigdy nie patrzyłam na to w ten sposób. Wybrałam kompletnie inną ścieżkę kariery, a kiedy zaczynałam i później kończyłam studia rynek pracy wyglądał zupełnie inaczej. Korporacje oferowały wtedy bardzo dużo i już wtedy zauważyłam, że to nie skończony kierunek, ale pewne predyspozycje decydują o tym gdzie powinniśmy się zawodowo rozwijać. Prawo to były dobre studia, uczyły analitycznego myślenia, wyciągania wniosków, ale wymagały schematycznego podejścia do tematu. Po pewnym czasie zauważyłam, że rozwinęłam w sobie jeszcze żyłkę do samodzielnego kreowania, tworzenia, opracowywania koncepcji. Okazało się, że to jest moja bajka, która zaowocowała założeniem własnego biznesu, który – jak widać – wciąż rozwijam.

Jak powstał pomysł na innowacyjną na rynku usługę?

Kiedy zdecydowałam, że założę własny biznes natychmiast zaczęłam się rozglądać i szukać wokół siebie niszy, potrzeby na rynku, którą mogłabym wypełnić. Zawsze powtarzam, że przedsiębiorca musi słuchać ludzi. I tak ktoś, kiedyś wspomniał w rozmowie ze mną, że w USA i Niemczech rozwija się kategoria depilacji woskiem, że ma wiele zwolenniczek. Szczerze – nigdy nie chodziłam do kosmetyczki, niewiele wiedziałam wtedy o wosku, ale postanowiłam sprawdzić, jak funkcjonują te biznesy na Zachodzie. Pojeździłam, popatrzyłam i zdecydowałam, że to ma szansę powodzenia. Wielu stukało się w czoło na hasło „otwieram salon depilacji woskiem”, nawet kosmetyczki nie wierzyły w powodzenie takiego biznesu, a ja uparcie powtarzałam, że otwieram, koniec, kropka.

Czy promowanie biznesu prowadzonego przez panie i udzielanie kobietom wsparcia uważa Pani za swoją misję?

Często powtarzam: „czym rzucisz, to do ciebie wróci”. Na swojej drodze spotykam kobiety, które mają ogromne doświadczenie zawodowe, dzielę się z nimi moim i w ten sposób budujemy relacje pokazując, że kobiety mogą robić świetne biznesy. Dzięki temu dotykam różnych kategorii, nieustannie się rozwijam. Człowiek uczy się poprzez obserwację i wyciąganie wniosków – taką wiedzę z sukcesem wykorzystuję w swoim biznesie i dzielę się pomysłami z innymi. Nie patrzę na to jak na misję, ale jak na pasję, którą mogę rozwijać. Jako mentor mogę być tam, gdzie moja wiedza i doświadczenie może komuś pomóc.

Sukces Pani sieci to dowód na to, że kobiety mają doskonałe pomysły i powinny wierzyć, że warto je realizować.

Wosk, depilacja to trudna kategoria, bo to biznes sezonowy, klientki są wymagające i mają do tego pełne prawo, bo wykonujemy zabieg na ich ciele. Kiedy klientka przychodzi do nas po raz pierwszy, wybiera nas z jakiegoś powodu i wychodzi z jakimś wrażeniem. Dlatego po takiej wizycie dzwonimy i pytamy czy była zadowolona, czy do nas wróci i gdyby miała zmienić jedną rzecz to co by to było? Naprawdę budujące dla przedsiębiorcy jest to, że słyszy pozytywne opinie, że pomiędzy wierszami klientki przemycają nam fajne pomysły i sugestie. Lubię odpowiedzi na pytanie: „co by Pani zmieniła, gdyby była Pani na miejscu naszej szefowej?”. Zauważam, że ludzie chcą współtworzyć miejsca, które regularnie odwiedzają, a ja jestem zawsze otwarta na zmiany. Klientki są zadowolone, ale są i takie, które mają większe wymagania, a dla nas każda taka klientka to wyzwanie. Tworząc nową kategorię na rynku, stałam się odpowiedzialna także za edukowanie moich klientów: tłumaczymy na czym polega efektywna depilacja i jakie znaczenie mają fazy wzrostu włosa, dlaczego tak ważna jest systematyczność. Sukces mojego biznesu to praca nad niełatwymi elementami, choćby nad obsługą Klienta, która bezpośrednio łączy się z komfortem pracy mojej załogi. Kosmetyczki muszą nie tylko mieć określone kompetencje, być dobrze wyszkolone, ale muszą też lubić ludzi, być zmotywowane do pracy. Biznes to czuwanie nad komfortem ludzi wokół nas. Moim pracownikom daję wsparcie, motywację, rozmawiam. W naszej kuchni wiszą zdjęcia naszych kosmetyczek z pozytywnymi opiniami klientek o ich pracy. Dziewczyny jedząc obiad mogą popatrzeć na to, jakie są fajne, jak dobrze wykonują swoją robotę, że są doceniane, a nie tylko oceniane. To jest na pewno jeden z sukcesów biznesu prowadzonego przez kobiety – dostrzegamy drobne elementy, empatia, która czasami przeszkadza, często pomaga. Jest jednym ze źródeł sukcesu wielu firm.

Podkreśla Pani, że podczas realizacji marzenia o własnym biznesie bardzo potrzebne jest wsparcie partnera i rodziny.

Nie mówimy rano naszemu mężczyźnie: „Kochanie, daj mi 200 tysięcy, jutro będę otwierała biznes”, bo się kawą chłop zachłyśnie. Musisz zrobić to inaczej, sprzedać swój koncept swojemu partnerowi tak, jakby miał być pierwszym klientem. Ameryki nie odkrywam mówiąc, że nasi mężowie musza czuć się potrzebni, ważni, więc jeżeli otwierasz biznes to znajdź w nim miejsce nie tylko dla siebie, ale i dla niego. Rzeczywiście tak jest, że jedne z nas mają partnerów bardzo wspierających, ale jest duża część kobiet, których partner nie wspiera, nie dlatego, że nie chce, ale dlatego że nie rozumie koncepcji, nie patrzy na to tak jak my. Rodziny to inna bajka. Wyjątkowe wspierają, ale więcej jest tych, które bojąc się o nas, chcą chronić. Co więc robić? Rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać, tłumaczyć, opowiadać o naszej koncepcji biznesowej!

Nie otwiera się biznesu „na partyzanta”. Pierwszy etap to solidne przygotowanie. Uważam, że bardzo duży procent biznesów kończy się porażką, bo ludzie ignorują świadome przygotowanie. Nie mają wystarczającej ilości pieniędzy, myślą, że jakoś tam będzie, startują bez biznesplanu, bez zbadania rynku, bez planu „B”. Ja wiem, że nawet biznesplan najsolidniejszy ze wszystkich, spisany na kredowym papierze i przekalkulowany na wszystkie strony, nie gwarantuje sukcesu, ale do maksimum ogranicza ryzyko. Dobre przygotowanie plus wsparcie to krok milowy do własnego biznesu.

Dlaczego napisała Pani „Grę o biznes”?

Ważne było to, że wiele osób w rozmowie wspominało, że fajnie byłoby przeczytać w jednym miejscu wszystko to co mówię. Ale powodów było znacznie więcej. Sama odczuwałam potrzebę spisania wszystkich tych historii, które wpłynęły na to, że otworzyłam mój biznes. Dużo osób mówiło, że nie warto pisać książek, bo teraz wszyscy się tym zajmują, ale przez myśl mi nie przeszło, żeby słuchać takich opinii. Trzeba robić to, co naprawdę chcemy robić, bo każdy taki projekt otwiera przed nami nowe drzwi. Książkę wydałam sama, udowadniając, że to potrzebny projekt, na przekór tym, którzy stukali się w czoło.

Na YouTube znajdziemy Time for Business i filmiki, w których dzieli się Pani swoimi doświadczeniami.

YouTube to owoc moich obserwacji otoczenia i tego, że wiedza, eksperci, opinie, historie przenoszą się do Internetu. Filmy powstają z myślą o tych, którzy chcą dowiedzieć się więcej o tym, jak zrobić biznes, o przedsiębiorczości, poznać techniczne i „miękkie” szczegóły prowadzenia biznesu. Time for Business TV otworzyło mi także możliwość spotkań z przedsiębiorcami na konferencjach, gdzie występuję jako prelegent.

Ostatnio, podczas spotkania w Warszawie, mówiłam o tym, czy liderem trzeba się urodzić czy można się nim stać. Dzielenie się doświadczeniem i bycie liderem to umiejętność. Na czym polega? Nie na noszeniu nosa w chmurach, ale na byciu blisko ludzi, na samorozwoju, na  słuchaniu, mądrym wspieraniu, a nie na wyręczaniu w myśleniu. Ja gdzieś taką drogę przeszłam. Nie mówię, że osiągnęłam szczyty swoich możliwości czy maksimum tego, co bym chciała zrobić, natomiast mogę zapewnić, że dużo się nauczyłam. To jest to doświadczenie, którym chcę się dzielić. Zdarzyło się, że ludzie nie chcieli dla mnie pracować. Natrafiałam na mur. Jeden dzień płakałam, ale następnego brałam się do roboty. Dzisiaj  jestem całkowicie innym przedsiębiorcą i inaczej prowadzę swój biznes, chyba dużo bardziej świadomie.

Po doświadczeniach z Time for Business TV widzę, że wszyscy chcą się motywować, a nie pracować. Przez dwa lata nie zarabiałam na konferencjach, bo widzę w tym moją pasję, taką mam potrzebę, chcę dzielić się wiedzą. Sens tego, co robię, poczułam, kiedy pierwszy raz wystąpiłam na konferencji z  tematem „Co robić, żeby mężczyźni nas wspierali?” – moim autorskim konceptem i nagle wszyscy zaczęli bić brawo, dziewczyny za mną pobiegły. Pomyślałam, że to magia i tak się zaczęło takie moje świadome dzielenie doświadczeniem.

(BaPu)

Powiązane artykuły