Mój sukces? Kosmetyki, które pokochały kobiety

Resibo to pasja, świadomość, zdrowie i piękno. I myślę, że to jest cecha wyróżniająca udanych biznesów – połączenie dobrego pomysłu z zaangażowaniem w jego realizację oraz pasją – mówi Ewelina Betlej, świdniczanka, która stworzyła nową linię kosmetyków naturalnych.

Jakie były początki firmy Resibo?

Początki Resibo to praca nad produktem. Kiedy odkryłam swój ulubiony produkt – olejek do demakijażu, zaczęłam pracować nad stworzeniem idealnej receptury. Impulsem była mała dostępność tego typu produktów na rynku. Jeśli nawet były, to nie spełniały moich oczekiwań. Tak więc sama czytałam, uczyłam się, rozmawiałam z chemikami i technologami kosmetycznymi. Gdy po około roku doszłam do wniosku, że skład olejku i jego działanie w 100% spełniają moje oczekiwanie oraz osób testujących, postanowiłam rozdać olejki w prezencie gwiazdkowym przyjaciółkom i rodzinie. Odzew przerósł moje oczekiwania. Wieść o olejku poszła w świat drogą pantoflową i ludzie chcieli ode mnie kupować mój kosmetyk. To był sygnał, że można pomyśleć o moim małym projekcie w kategoriach biznesowych. Od tego się wszystko zaczęło.

Czy na założenie firmy wzięliście z mężem dotację na start-up czy zainwestowaliście własne pieniądze?

W Resibo postanowiliśmy zainwestować nasze oszczędności, które planowaliśmy przeznaczyć na własne cztery kąty. Ja od dawna wiedziałam, że chciałabym mieć swój biznes. Po drodze pojawiały się różne pomysły. Ale ten akurat stał się mi bliski, stał się moją pasją. Uwierzyliśmy w niego oboje i postanowiliśmy przeznaczyć własne środki na ten cel.

Ile potrzebowałaś czasu od pomysłu do jego realizacji i sprzedania pierwszego kosmetyku?

Od pojawienia się pomysłu do gotowego produktu minęły ponad trzy lata. To bardzo dużo czasu. Wynika to na pewno z tego, że chcieliśmy dobrze poznać rynek i oczekiwania klientów. Najdłużej jednak trwała sama praca nad produktem. Nie chcieliśmy robić kolejnego kosmetyku, podobnego do wszystkich innych na półkach sklepowych. Założeniem, które od początku mi przyświecało, było stworzenie możliwie najlepszych produktów, bez pójścia na kompromisy. Na pierwszym miejscu stawiałam wysoką jakość i wielofunkcyjność każdego kosmetyku. Nie chciałam tworzyć kilku linii zapachowych tych samych produktów, czy kosmetyków na każdą możliwą okazję. Większość problemów ze skórą, o ile nie ma swoich źródeł gdzie indziej (zaburzona gospodarka hormonalna, choroby, nieprawidłowe odżywianie), bierze się z nieodpowiedniego nawilżenia, nadmiernego wysuszenia, podrażnień. Często sami, nieświadomie, fundujemy sobie takie efekty, używając agresywnych środków chemicznych do prania, płukania tkanin, sprzątania, mycia ciała i pielęgnacji. I niestety nikt za nas nie wybierze odpowiedniego rozwiązania. Dlatego chciałam żeby te produkty były prawdziwe – przez co rozumiem ich skuteczność, bezpieczeństwo stosowania i przejrzystość w komunikacji z kupującym. Ja stworzyłam swój pierwszy produkt, ale żeby stworzyć całą linię, potrzebowałam wsparcia technologów, z którymi mogłabym pracować, zaufać, którzy podzielają moją wizję. Praca nad produktem jest żmudna i kosztowna, ale bardzo satysfakcjonująca, kiedy otrzymujesz tak pozytywny odzew od klientów, jaki dostaje Resibo.

Co decyduje o powodzeniu firmy? Czy sam pomysł wystarczy? Czy potrzebne jest coś więcej?

W trakcie tych trzech lat wiele się nauczyłam, moje podejście do własnej działalności i wyobrażenie na temat naszego pomysłu i ogólnie – startup’ów, mocno ewoluowało. Na początku myślałam, że dobry pomysł to klucz do sukcesu. Dzisiaj wiem, że tak nie jest. Podczas jednego ze spotkań biznesowych usłyszałam bardzo mądre słowa, które zapadły mi w pamięć i z którymi mogę się zgodzić w pełni: „Na świecie żyje ponad 7 miliardów ludzi, na pewno ktoś już wpadł na taki sam pomysł jak Ty. W tym momencie każdy pomysł wart jest 1 dolara. Liczy się egzekucja”. I tak rzeczywiście jest. Co z tego, że znalazłam świetny pomysł na produkt? Bez poświęcenia własnego czasu, środków, bez zaangażowania i pasji, pewnie by nie powstał. Albo nie wyglądałby tak, jak wygląda teraz. Bo przecież można iść na skróty, albo za trendami, stworzyć olejek na bazie parafiny, który będzie kosztował w produkcji kilkukrotnie mniej i „cieszyć się” szybkimi efektami. To nie moja droga. Resibo to pasja, świadomość, zdrowie i piękno. I myślę, że to jest cecha wyróżniająca udanych biznesów – połączenie dobrego pomysłu z zaangażowaniem w jego realizację oraz pasją.

Resibo zdecydowanie ma już na swoim koncie sukcesy. Sprzedajecie swoje kosmetyki nie tylko w Polsce, ale i na świecie.

Dla mnie sukcesem Resibo jest zadowolenie naszych klientów. Często dostajemy informację zwrotną, że produkty komuś pomogły, ich używanie to przyjemność, że klienci widzą efekty podczas ich stosowania. Albo, że po prostu ludziom podobają się nasze opakowania i sposób komunikacji poprzez Facebook czy naszego bloga. Najlepszym dowodem na to jest powrót klienta po kolejne produkty, polecenie Resibo dalej. Albo kiedy cerę naszej klientki chwalą koleżanki lub kosmetyczka zauważa zmianę w poprawie jej wyglądu. To jest dla mnie osobiście radość nie do opisania, bo czekałam na wejście produktu na rynek tak długo i nawet nie sądziłam, że odzew będzie tak liczny!

Jakie masz wyzwania na ten rok?

Przed Resibo cały rok, pełen wyzwań, do których zaliczę na pewno rozwijanie sieci sprzedaży – chcielibyśmy żeby nasze produkty były łatwiej dostępne w Polsce, ale nie tylko. Rozwiniemy się również za granicą. Nie zdradzę szczegółów, bo nasze plany są na różnym etapie realizacji. I nie podejmujemy gwałtownych ruchów, bo miejsce, w którym można dostać Resibo również musi być odpowiednie. I priorytetem jest podtrzymanie jakości. Wyzwaniem będzie również dopieszczenie i wprowadzenie kolejnego produktu. Tutaj również będzie nam przyświecać zasada, że dopóki my i nasi testerzy nie będziemy w 100% zadowoleni z efektów nowego kosmetyku, dopóty nie zdecydujemy się na wprowadzenie go na rynek. Więc nie mamy ustalonej dokładnej daty premiery.

Rozmawiała Anna Augustyniak

Powiązane artykuły