Petru receptą na kryzys? – ROZMOWA

 

Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich, chętnie głosi odważne poglądy. Za karmienie „papką” gani klasę polityczną i media. Przewrotnie straszy końcem wolnego rynku i zachęca do globalnego konkurowania. W czym widzi receptę na kryzys?

W środę, 18 lutego Ryszard Petru gościł w Centrum Biznesowym Zachodniej Izby Gospodarczej we Wrocławiu. Promował swoją książkę: „Koniec wolnego rynku? Geneza kryzysu”. Wygłosił także wykład:  „Rozwój gospodarczy Polski na tle Unii Europejskich i bieżących wydarzeń na świecie”. Chętnie wdawał się w dyskusję z gośćmi i publicznie udzielał rad rządzącym Polską.

Z Ryszardem Petru rozmawiamy m.in. o książce, gospodarczych wyzwaniach dla Dolnego Śląska,  a także o elitach politycznych i kryzysie na Ukrainie, który ma szansę stać się impulsem do rozwoju dla Polski.

Podobno prezydent Komorowski przeczytał pana książkę. Jakie wnioski dla Polski mógł z niej wyciągnąć?

-Tak, dostałem podziękowania za książkę od pana prezydenta. W tym liście prezydent podkreśla, że to o czym piszę jest ciekawe i ważne. Mówi, że może też stać się swoistym intelektualnym wyzwaniem i wskazówką do tego, co można w Polsce lepiej zrobić. Zasadniczo są takie trzy cenne obszary, na które zwracam w tej książce uwagę. Często jest tak, że politycy mając dobre intencje, wprowadzają regulacje, które w konsekwencji wynaturzają te ich intencje i powodują niekorzystne sytuacje, w których rynek źle się zachowuje. Po drugie nie pamiętają o tym, że Polska była „zieloną wyspą” trochę przez przypadek. Nie jest tak, że jesteśmy świetnym krajem, który ma świetne perspektywy. Tylko jesteśmy krajem, który w przyszłości będzie miał poważne problemy z utrzymaniem szybkiego tempa wzrostu. I wnioski z tej „zielonej wyspy” powinny być zupełnie inne, niż te, które wyciągnęli politycy. Potrzebny jest zatem wysiłek zmian, lepszego zarządzania gospodarką, bardziej efektywnego. Trzeba zerwać z myśleniem, że jesteśmy świetni, a ciepła woda w kranie rozwiąże problemy.

To faktycznie te cele przyświecały panu, gdy sięgał pan po pióro z zamiarem napisania książki?

– Trochę tak. To nie było tak, że chciałem po prostu napisać książkę, nie ważne o czym. Generalnie książka miała być podsumowaniem cyklu moich artykułów i wystąpień, ale kiedy usiadłem do niej, pojawiły się nowe wątki. Musiałem to wszystko jakoś uporządkować, znaleźć ciekawą koncepcję. Oczywiście, jak już wszystko zebrałem, to zacząłem swoje, napisane już wystąpienia, pisać na nowo, ale już trzymając się dość przewrotnej formuły, w której było miejsce na analizę i dygresje. Poskreślam, nie jest to książka naukowa, lecz popularno-naukowa.

Podkreśla pan, że Polska jest krajem, który dryfuje, a nie płynie kursem w wyznaczonym kierunku. Czy to oznacza, że w naszym kraju brakuje dobrych ekspertów i doradców?

– Problem polega raczej na tym, że obecna klasa polityczna nie ma przed sobą spójnej strategii. Nie ma nawet sposobu myślenia strategicznego. Wiele osób decyzyjnych, to ludzie z tamtego pokolenia, którym się wydaje, że wszystko co najważniejsze, już osiągnęliśmy. Jeśli pamiętamy PRL i odnosimy się do tego, co było, to sukces jest wyraźny i niezaprzeczalny. Ale teraz powinniśmy się odnosić do sytuacji gospodarczej w Stanach Zjednoczonych, w Niemczech. Wtedy widać, jak wiele mamy do nadrobienia. Nie widzę dzisiaj w klasie politycznej strategów, którzy wiedzieliby dokąd  chcemy, jako kraj iść i jak to zrobić. Jest raczej dużo inercji i walki o utrzymanie władzy. Dotyczy to zarówno sfery rządzącej, jak i opozycji.

Wyciąga pan dość zatrważający wniosek, że teraz jedynym realnym  impulsem do przyspieszenia rozwoju Polski może być kryzys na Ukrainie.

-To oczywiście byłoby bardzo źle. Gdyby sytuacja między Rosją a Ukrainą pogarszała się, oznaczałoby to dla nas większe wydatki związane z obronnością, a tym samym wymusiłoby zupełną reformę finansów publicznych. My Polacy już tacy jesteśmy, że nie działamy racjonalnie i długofalowo, a raczej mobilizujemy się pod wpływem impulsu, który narzuca nam tempo prac. Od czasu Euro 2012 nasz kraj nie ma żadnego wyraźnego celu, a jedynie delikatne porywy deklaracyjne, w czasach przeróżnych kampanii wyborczych. Jeśli jednak jesteśmy w potrzebie lub do czegoś zmuszeni, to potrafimy się spiąć. Wolałbym, abyśmy sami podjęli decyzję o przyspieszeniu, a nie byli do niego zmuszani, ze względu na ryzyko geopolityczne. Drugi wariant to wejście do strefy euro, które może być na nas politycznie wymuszone. Ważne, żebyśmy  byli na to gospodarczo gotowi, a takiej gotowości na przyjęcie w Polsce euro zdecydowanie nie wiedzę.

A czy przywództwo Donalda Tuska w Europie pomoże nam w rozwoju? Czy to tylko wizerunkowy aspekt?

-Pamiętajmy, że Donald Tusk nie jest przywódcą, lecz koordynatorem. Na pewno nam to pomaga,  jest cenne zwłaszcza w sytuacjach krytycznych, bo to właśnie Polak stoi na czele struktury. Pamiętajmy jednak, że Unia Europejska to ciało bardzo konsensulane, a Donald Tusk ma tylko swój jeden głos – bardziej głos koordynatora, szukającego kompromisu niż głos przywódcy.

Z którym krajem Europy bądź świata powinniśmy ściślej współpracować gospodarczo?

-Musimy być konkurencyjni globalnie, po to aby umieć walczyć nie tylko na rynku polskim i europejskim, ale zdecydowanie szerzej – czyli na przykład Azja. Jeśli będziemy konkurencyjni globalnie, to siłą rzeczy zaczniemy wygrywać. To nasza perspektywa pozytywna.

Mamy realną szansę na współpracę z Chinami, o której tak dużo mówi się na Dolnym Śląsku?

-Szansę pewnie mamy, ale chyba my jeszcze nie umiemy tego robić. Jest to kwestia skali i siły przebicia. Jestem tu optymistą. Muszą tu jednak  konsekwentnie działać prywatne firmy, krok po kroku.

Czy przedsiębiorcy z sektora MŚP rozumieją te wszystkie skomplikowane mechanizmy gospodarcze i biorą je pod uwagę podejmując swoje codzienne decyzje?

-Jestem przekonany, że nie. To jest naprawdę straszne, bo powoduje nieustanne poczucie braku stabilizacji i chaosu informacyjnego. Zdecydowana większość mikro, małych i średnich przedsiębiorców swoje decyzje podejmuje nie w oparciu o analizy, a w oparciu intuicję. I o ile potrafią dobrze znać sytuację i mechanizmy w swojej branży, to nie rozumieją jak działa świat dookoła.

Jak wypada Dolny Śląsk na gospodarczej mapie kraju?

– Dolny Śląsk wypada akurat bardzo dobrze. Ma wyjątkowo dobrą perspektywę, dobre położenie i silny ośrodek biznesowo- akademicki, jakim jest Wrocław i do tego sensowny plan gospodarczy, wydaje mi się. Miałem przyjemność pracować przy strategii dla Dolnego Śląska, czyli chodziło przede wszystkim o autostradę nowoczesnej gospodarki. Jednak to, że Dolny Śląsk ma dobre perspektywy, to nie znaczy, że tu się wszystko samo wydarzy. Trzeba ciężko pracować. Potrzeba przede wszystkim silnej i mądrej współpracy biznesu z samorządem.

Dziękuję za rozmowę.

Iwona Petryla

 

Ryszard Petru –  przewodniczący Rady Towarzystwa Ekonomistów Polskich. Równolegle do działalności społecznej i naukowej prowadzi działalność doradczą w zakresie pozyskania kapitału (M&A, IPO, obligacje) i doradztwa strategicznego. Do niedawna był partnerem w PWC odpowiedzialnym za polskie firmy prywatne. Wcześniej pracował jako dyrektor zarządzający, kierujący pionem analiz, strategii i relacji inwestorskich w PKO BP,  pełnił funkcję  dyrektora BRE Banku ds. Strategii i Nadzoru Właścicielskiego, gdzie odpowiadał również za relacje inwestorskie (jednocześnie był Głównym Ekonomistą Banku odpowiedzialnym za badania makroekonomiczne dla potrzeb całego banku).

W latach 2004 – 2008 zajmował stanowisko Głównego Ekonomisty Banku BPH, w którym był odpowiedzialny za prowadzenie badań i analiz makroekonomicznych polskiej gospodarki dla obszaru skarbu jak również dla całego banku.

W latach 2001-2004 pracował jako ekonomista ds. Polski i Węgier w Banku Światowym gdzie zajmował się zagadnieniami makroekonomicznymi, w szczególności zaś reformą finansów publicznych, polityką regionalną i klimatem inwestycyjnym. Doradzał w zagadnieniach związanych z reformami emerytalnymi i finansami publicznymi w krajach regionu Europy Środkowo Wschodniej i Azji Centralnej.

W latach 1997 – 2000 był doradcą Leszka Balcerowicza, Wiceprezesa Rady Ministrów i Ministra Finansów. Zajmował się reformą emerytalną i tworzeniem nowego systemu emerytalnego. Pracował również nad reformą finansów publicznych. Jest absolwentem Szkoły Głównej Handlowej.

Felietonista Rzeczpospolitej. Doradca Ekonomiczny DemosEuropa. Członek rad nadzorczych spółek notowanych na GPW.

Powiązane artykuły