Z korporacji do własnej kawiarni

Z Joanną Chojnacką, właścicielką lubianej kawiarni w Jedlinie – Zdroju rozmawiamy o marzeniach i specjałach tego uroczego miejsca.

Jest Pani właścicielką Kawiarni Słodkie Sny. Skąd pomysł na kawiarnię?

Pomysł pojawił się wiele lat temu, kiedy intensywnie pracowałam w korporacji i po pewnym czasie moja dusza i ciało zapragnęły odmiany. Pomyślałam więc o biznesie, któremu mogłabym nadać kształt od początku do końca i całkowicie stworzyć go według własnego pomysłu.

Jakie są Pani „słodkie sny”? O czym Pani marzy?

Jestem na takim etapie życia, że marzę, aby pięknie przeżyć każdy dzień. Patrząc z szerszej perspektywy, z troską podchodzę do losów naszej planety. Widząc jak gwałtowne są skutki ocieplenia, marzę – choć w tym kontekście słowo to nie brzmi chyba najszczęśliwiej, aby udało się te skutki powstrzymać. Potrzebny jest jednak do tego wielki wysiłek ludzki. Nie tylko dobra wola.

Osoby, które odwiedzają kawiarnię doceniają panującą w niej atmosferę. Jaki jest klucz do tego, aby ludzie czuli się gośćmi a nie tylko klientami?

Klucz jest najprostszy na świecie – robić to, co się lubi. Ja odkąd pamiętam lubiłam się krzątać, „wić gniazdko”, gotować. No i generalnie lubię Ludzi. Pragnęłam stworzyć miejsce, w którym jest czas na delektowanie się chwilą, na przyjemność dla podniebienia, przy dźwiękach czegoś miłego w tle. Jeśli ktoś wyjdzie szczęśliwszy z mojej kawiarni, to już bardzo dużo.

Kawiarnia słynie z pysznych tart. To jest wymagające ciasto, jak zrobić dobrą tartę?

No właśnie, tarta nie jest trudnym ciastem, wbrew pozorom. Kiedy przed pięcioma laty otwierałam kawiarnię, o pieczeniu nie miałam pojęcia, ciastka kupowałam gotowe. Z czasem poczułam się trochę nieswojo, że kawiarnia nie ma swojej wizytówki i uznałam, że wypadałoby stworzyć coś autorskiego. Po wielu godzinach buszowania w przepisach, doszłam do wniosku, że kruchy spód jest stosunkowo prostą rzeczą do wykonania, na górze natomiast  daję ujście mojej fantazji. Dbam oczywiście o jakość i dobór składników.

Jedlina – Zdrój to piękne miejsce, co Pani lubi w niej najbardziej?

Wszystko! Zieleń na wyciągnięcie ręki, spokój, cisza, piękny krajobraz. Już sam widok z okna co rano, nastraja mnie przyjaźnie do świata. I wszędzie jest blisko. Do mojego ukochanego Zagórza raptem 7 kilometrów. Piękna piesza wycieczka. Na Wielką Sowę trochę dalej, ale w sumie blisko. Andrzejówka, Sokołowsko, mogłabym tak długo, ale zdaje się nie o tym jest nasza rozmowa.

Położenie blisko Czech to wielki atut. Czy może Pani opowiedzieć jak układa się Pani współpraca z sąsiadami?

Bardzo lubimy z Mężem wycieczki do Czech. Zazwyczaj te krótkie, gdyż na dłuższe wypady nie mamy czasu. Mamy swoje ulubione miejsca. Lubimy naszych południowych sąsiadów – są pogodnymi, dość wyluzowanymi ludźmi. A i w Słodkich Snach coraz częściej mamy przyjemność ich gościć. Muszę pomyśleć o menu w czeskim języku. Stałe miejsce w menu naszej kawiarni zajmują czeskie piwa właśnie, których jakość jest nie do przecenienia.

W tym roku Kawiarnia Słodkie Sny otrzymała I nagrodę w konkursie „Orły Gastronomi”. Proszę o tym opowiedzieć.

Organizator konkursu, firma Beautiful Company zbiera oceny z portali społecznościowych i branżowych zawierających oceny klientów. Z tych ocen wyliczają średnią ważoną. Maksymalna ocena końcowa wynosi 10 punktów. My uzyskaliśmy 9,6.

Bardzo zaskoczyła mnie tak wysoka lokata. Mamy w Jedlinie świetne lokale, które mają bardzo dobry poziom i zatrudniają profesjonalnych kucharzy. Myślę, że nasz sukces wynika z faktu, że jesteśmy niewielką kawiarnią. Małym biznesem jest znacznie łatwiej zarządzać. Ale oczywiście jest nam bardzo miło, że Klienci tak wysoko nas cenią.

Zupa pietruszkowo – gruszkowa także zdobyła wyróżnienie, w czym tkwi sekret jej smaku?

Myślę, że w tym, że jest tak nieoczywista. Połączenie gruszki z korzeniem pietruszki wydaje się bardzo zaskakujące, a okazuje się, że daje dobry efekt. Tę zupę podpatrzyłam w jakimś kulinarnym programie i z ciekawości postanowiłam ją ugotować.

Wystrój kawiarni przywołuje Pani wspomnienia z Włoch?

Pomysł na fototapetę z widokiem toskańskiej uliczki jest bardziej prozaiczny. Zdecydowały względy architektoniczne i praktyczne. Na potrzeby kawiarni zaadaptowaliśmy dawne pomieszczenie gospodarcze, którego rozkład pozostawiał wiele do życzenia. Dzięki naszej uliczce uzyskaliśmy głębię przestrzeni i skutecznie ukryliśmy drzwi do toalety (śmiech).

Czego by sobie Pani życzyła? Dla siebie i dla Kawiarni?

No chyba więcej inwencji twórczej i gradu świeżych pomysłów na kolejne tarty (uśmiech).

Dziękuję za rozmowę. 

Małgorzata Jakubów

Powiązane artykuły