Wyzwanie na ten rok – kupić naszą spółkę

Pracownicy firmy Galwanizer Sp. z o.o założyli spółkę pracowniczą i w tym roku chcą kupić od Skarbu Państwa firmę, w której pracują.

O tym najważniejszym wyzwaniu oraz innych planach rozwojowych rozmawiamy z prezesem firmy Iwoną Bilińską.

Jest Pani prezesem Galwanizera od początku powstania tej spółki, czyli od 1997 roku. Jaka była Pani droga do tego stanowiska?

Po studiach na Politechnice Wrocławskiej zostałam stypendystką Diory i tam przeszłam wiele działów. Rozpoczęłam pracę w Biurze Badawczo-Rozwojowym. Potem pracowałam jako inżynier chemik w obsłudze produkcji chemicznej. Wreszcie przeniosłam się na technologię produkcji w Galwanizerii. Tu byłam technologiem, kierownikiem laboratorium, a nawet mistrzem produkcji.

Z biegiem lat w Diorze sytuacja była coraz trudniejsza. Zarząd Diory zaczął wydzielać spółki. Także spółkę, którą Pani od 17 lat kieruje.

Dokładnie. Wydzielono Galwanizerię jako samodzielny zakład produkcyjny, a w 1997 roku powstała spółka Galwanizer.

A Pani została jej prezesem. Potem przez kolejne lata nikt Pani nie zagroził? Żaden mężczyzna nie stawał do konkursu na prezesa Galwanizera?

Prawdę mówiąc nie miałam konkurencji (śmiech).

Jakie były początki Galwanizera?

Bardzo trudne. Naszym jedynym klientem była Diora, która chyliła się ku upadłości i coraz mniej u nas zamawiała. Prawdę mówiąc nikt nie dawał nam szans na przetrwanie. Jednak zespół, z którym mam nadal w większości przyjemność pracować, zawsze był ambitny. Udało nam się pozyskać nowych klientów i rozwinąć firmę.

Teraz także zespołowo zdecydowaliście, że chcecie odkupić od Skarbu Państwa udziały firmy.

Wszyscy pracownicy Galwanizera, czyli 70 osób, jednomyślnie zdecydowali, że tego chcą. Założyliśmy spółkę pracowniczą i wystąpiliśmy z ofertą wykupu akcji. To najważniejszy cel na ten rok. Uznaliśmy że nasza firma, w której pracujemy wiele lat, to wielka wartość. Czujemy się z nią emocjonalnie związani. Chcemy ją rozwijać wspólnie projektowac jej przyszłość.

To wielkie wyzwanie, i do tego kosztowne…

Uznaliśmy, że kto nie próbuje, nie daje sobie szansy. Nie chcemy w tych procesach prywatyzacyjnych stać z boku. Cieszę się, że na pomysł wykupu akcji odpowiedziała cała załoga. To wielki mandat zaufania, a także dowód na to, że to wyjątkowa firma, którą tworzą wyjątkowi ludzie.

Czuje się tu dobrą atmosferę. Nawet patrząc na zdjęcia – z Waszych corocznych wspólnych wyjazdów, z wigilii.

To wyjątkowa spółka – z małą rotacją kadry. Z ludźmi, którzy są fachowcami – wielu po twardej szkole Diory, a przy tym pasjonatami swojej pracy. Dobrze się pracuje z takim zespołem. Mamy szczęscie do ludzi – młodzi, którzy do nas przychodzą, z reguły zostają. Przekazujemy sobie z jednej strony wzajemnie doświadczenie i życzliwość, a z drugiej młodość i entuzjazm. Zawsze pracowaliśmy razem, w grupie i to procentuje do dziś. Praca zespołowa to najważniejsza wartość tej spółki. Prywatnie też się bardzo lubimy i spędzamy ze sobą czas. Jesteśmy jak rodzina.

Iwona Bilińska, prezes Galwanizera Sp. z o.o. (trzecia z prawej) podczas gali rozdania Muflonów 2011 – odbiera wyróżnienie za najlepszy produkt

Iwona Bilińska, prezes Galwanizera Sp. z o.o. (trzecia z prawej) podczas gali rozdania Muflonów 2011 – odbiera wyróżnienie za najlepszy produkt

Osiągnęła Pani sukces kierując tą firmą. Galwanizer był na liście Diamentów Forbesa, jest laureatem wielu prestiżowych nagród. Co pomogło Pani osiągnąć taką pozycję firmy?

Sukcesy są okupione ciężką pracą. Poza tym oprócz kompetencji i motywacji trzeba mieć jeszcze szczęście. Nam nie było łatwo. Wsłuchiwaliśmy się jednak w potrzeby klientów i staraliśmy się sprostać wyzwaniom. Przyznam, że trochę ryzykowałam, na przykład w czasach, gdy nie było za bardzo środków na inwestycje, ale miałam przekonanie że bez wymiany parku maszynowego nie podołamy wyzwaniom, jakie stawiają nam klienci. Wymieniliśmy praktycznie wszystkie maszyny i to zaprocentowało. Przybywało nam klientów i pracowników. Wzrosło zaufanie do nas. A potem w 2008 roku przyszedł kryzys, odszedł nasz główny klient i znów zaczynaliśmy praktycznie od nowa. Tu kluczem do sukcesu była moja załoga i trochę tego szczęścia.

A jaki był dla Galwanizera miniony rok?

Bardzo dobry pod względem wszystkich wyników, w zasadzie najlepszy w historii firmy. Bardzo się z tego cieszę.

Gdyby nie była Pani inżynierem, to kim?

Nigdy nie miałam innych marzeń… Ale gdybym mogła inaczej zaplanować życie, to pewnie zostałabym podróżnikiem. Może uczestniczyłabym w różnych formach wolontariatu na świecie. Może potem napisałabym o tym książkę. Lubię poznawać świat, inne kultury, fascynuje mnie Azja – tamtejsi ludzie, ich pogoda ducha, otwartość, życzliwość. Jak człowiek wyjedzie poza swój mały świat, dopiero realnie postrzega swoją rzeczywistość.

Jakie jest Pani największe wyzwanie zawodowe?

Kupienie wraz z załogą spółki, aby utrzymać stabilne, dobre miejsca pracy.

Rozmawiała Anna Augustyniak

Powiązane artykuły