Wydawanie to wciąż dochodowy biznes

Z  Mariką Krajniewską rozmawia Karolina  Bąk. Marika Krajniewska jest polską pisarką, dziennikarką i tłumaczką a także założycielką Wydawnictwa Papierowy Motyl.

1. Czy wydawanie książek to w dzisiejszych czasach dochodowy biznes?

Wszystko zależy od punktu widzenia, włożonej pracy i odwagi. Tak chyba jest z każdym biznesem, choć faktycznie rynek wydawniczy w Polsce jest dość skomplikowany. Można by tu szukać winnych, ale po co? Znając realia, mając pewność, że chce się robić to, co się robi, można próbować niestandardowych rozwiązań. Oczywiście nie jest to łatwe, ale za to też nie jest nudne. Doskonałym przykładem na to, że wydawanie książek to dochodowy biznes, jest Michał Szafrański, który samodzielnie wydał książkę, która w ciągu zaledwie pięciu miesięcy zarobiła prawie milion złotych. Dlaczego mówię o nim, a nie o sobie? Bo nie mogę się podzielić takim spektakularnym sukcesem. Jeszcze! Przykład Michała pokazuje, że niekorzystne rozwiązania można obejść i próbować osiągnąć cel innymi ścieżkami. Oczywiście należy wziąć pod uwagę różne aspekty, dotyczące chociażby tematyki wydawanych książek. Podsumowując, wydawanie książek jest biznesem dochodowym mniej lub bardziej, a statystyki dotyczące niskiego poziomu czytelnictwa wydają się być lekko naciągane. I całe szczęście.

2. Jest Pani pisarką, autorką kilku książek. Jednocześnie prowadzi Pani Fundację Papierowy Motyl i wydawnictwo. Na czym polega działalność Pani Fundacji?

Fundacja robi wszystko co może, by krzewić czytelnictwo w środowiskach, które mają z różnych powodów ograniczony dostęp do literatury i sztuki. Są to darowizny: wyposażamy biblioteki, szpitale, pomagamy samotnym mamom i dajemy im książki. Prowadzimy również warsztaty pisarskie dla dzieci i dorosłych. Obecnie rozpoczęliśmy akcję wyposażenia szpitali dla dorosłych w punkty wymiany książek. Jak się okazuje nadal nie wszystkie warszawskie szpitale mają biblioteki. Każdy szpital, który chciałby mieć dla pacjentów książki do wypożyczenia może się do nas zgłosić, na pewno spróbujemy pomóc.

3. Czy rynek nie jest obecnie pełen książek? Czy jest jeszcze coś, co może zwrócić uwagę klientów? 

Rzeczywiście książek wydajemy bardzo dużo. Ta obserwacja skłoniła mnie jako wydawcę również do zmiany podejścia do polityki wydawniczej. Nie mniej jednak ja, jako czytelnik, jestem zafascynowana takim wyborem. Choć z drugiej strony przygnębiająca jest świadomość, że wszystkiego nie da się przeczytać, ale wolę mieć wybór. Odnosząc się do drugiej części pytania ostatnio mieliśmy w redakcji dylemat dotyczący okładki. Czy kolor, czy krzykliwość, czy dużo grafiki, tak jak zresztą w większości pozycji, które są widoczne na półkach. I stanęło jednak na minimalizmie, czerni i bieli. Myślę, że dobrze.

4. Jaki sukces liczy się bardziej w branży wydawniczej – materialny (zarobkowy), czy artystyczny? Czy te dwie rzeczy można w ogóle pogodzić?

Piękne pytanie. A odpowiedź z mojego punktu widzenia jest taka, że można, a nawet trzeba te dwie wartości pogodzić. I wierzę, że to się może udać. Oczywiście mówię to z perspektywy nietypowego wydawcy, ponieważ jestem wydawcą i pisarką w jednym. Nie obce mi więc oba poglądy na produkt, jakim jest książka. Natomiast wielu specjalistów, od których poniekąd nasz rynek książki jest uzależniony, a mówię tu o księgarniach sieciowych, reprezentują zupełnie inne podejście. Choć w pełni rozumiem ich postawę, w końcu nie po to prowadzą ogromny biznes, by nie zarabiać, ale wielka szkoda, że interesują się promowaniem chociażby noblistów dopiero po ich tak prestiżowym wyróżnieniu. Ostatnio miałam okazję rozmawiać z przedstawicielem takiej sieci na temat swojej własnej książki. Padło proste pytanie: czy książka jest komercyjna czy artystyczna z punktu widzenia treści. A zatem podział jest, albo tak albo inaczej. A ja w to nie wierzę.

5. Jeszcze 2 lata temu Puls Biznesu donosił, że drukowane słowo to ciągle całkiem niezły biznes. W tym roku wiele magazynów zamyka się – przechodząc do sieci, np. Sukces czy Harvard Business Review. Czy polscy czytelnicy przygotowani są na książki i gazety w wersji elektronicznej? Czy Pani zdaniem druk umrze?

Nie ma takiej opcji. Owszem, prasa przechodzi na czytniki, ale proszę zauważyć czym obecnie jest kolorowy magazyn? Gdyby odchudzić go z reklam, byłby skromną objętościowo broszurą. A wtedy, chętnie bym po niego sięgnęła. Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale społeczeństwo ma dość reklamy i to z prostego powodu: za bardzo ingeruje w nasz świat. Za bardzo jest przewidywalna. Za dużo w niej nudy. A w książce, czy jest w książce nuda? Co to, to nie, na to wydawca z pewnością nie pozwoli. I to jest kwestia, która wpływa, wg mnie na spadek czytelnictwa pism drukowanych, a skoro tak, to przenieśmy się na czytniki. Czy czytelnicy pójdą za tym. Część oczywiście tak. I całe szczęście. Co do druku książki, nie prognozuję całkowitego zniknięcia papierowych wersji tego produktu. Uważam, że raczej ebooki lub audiobooki mogą być jedynie urozmaiceniem. Ratunkiem w podróży, po której i tak wrócimy do książki drukowanej. Swoją drogą, audiobooki są rewelacyjnym wynalazkiem.

6. Co decyduje o tym, że podejmuje Pani decyzję o wydaniu danej książki? Czy każdy może się do Państwa zgłosić i wydać swoje dzieło?

Każdy może się zgłosić. Natomiast nie każdy może z nami książkę wydać. Jeśli chodzi o beletrystykę, decydującym czynnikiem jest historia i język jakim operuje autor. Szukamy też przesłania i tego, co dana opowieść daje czytelnikowi.

7. Jak Pani sądzi, co dziś decyduje o sukcesie wydawniczym? Co sprawia, że książka nieznanego autora staje się nagle bestsellerem?

Jest to niezwykle trudne pytanie. Często pomaga napędzona machina promocyjna, na którą wydawcy wydają bardzo duże pieniądze. A czasem bardzo dobrze przygotowana strategia i tematyka książki oraz odpowiednie przygotowanie odbiorcy. Nieznanym pisarzom jest zdecydowanie trudniej. Dopiero po kilku wydanych swoich książkach zaczęłam być rozpoznawalna, co wpłynęło na pewno na zwiększenie sprzedaży moich książek.

8. Pani najnowsza książka nosi tytuł Białe Noce. O czym jest i do kogo jest kierowana?

Białe noce to powieść niestandardowa, choć porusza temat bardzo oklepany. Mamy miłość, obietnice, tajemnicę i wojnę w tle. Wszystko po to, by zobaczyć jak życie, które toczy się dookoła, wpływa na nasze decyzje, wybory, jak odszukać w tym wszystkich siebie samego i swoje szczęście. Jest to też książka o pewnych schematach w relacjach między państwami: akcja rozgrywa się w Sankt Petersburgu i Warszawie. Dwa rodzaje mentalności, podziały i ponad tym wszystkim człowiek, nieważne jakiej narodowości, człowiek, który chce być szczęśliwy. Podobno jest to niezły wyciskacz łez, no co tu dużo mówić.

Rozmawiała: Kalina Bąk

Powiązane artykuły